Niech wtulę mocno głowę w twoje ciepłe pióra
korzennej woni,
na wietrze drżące –
niech żółte słońce
gorącą ręką oczy mi przysłoni…
/ Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Pyszne lato /
Na rozedrganym niebie uroczo gra słońce,
rozanielone nuty pląsają w ukryciu,
co chwilę przysiadają na skraju obłoku,
upajając się światem, odbitym w błękicie.
Dźwięki, targane wiatrem, pachną morską bryzą,
chmury niosą je w przestrzeń jak zaczarowaną,
wyjętą z magii marzeń o beztroskim lecie,
co fantazją pobrzmiewa z niczym niezrównaną.
Nuty wdzięcznie brylują po tęczowej łące,
gdzie czereda Aniołów trzyma swoją pieczę.
Melodia lekko płynie ponad obłokami,
i wokół się roznosi rzewna pieśń o lecie.
A kiedy noc zakłada granatową suknię,
dyrygent księżyc wpada w ulubioną rolę
i wkrótce się zaczyna fantazyjny koncert,
tańcem gwiazd okraszony, co lubią swawolę.
Letni świt przeciąga się razem z pierwszym dźwiękiem,
bo słońce to wirtuoz, co grywa w zachwycie,
a lato mu pozwala szczycić się talentem
i wiecznie unosić nas w muzycznym niebycie.
Witaj Tamaruś…
Wirtuoz lata…to słoneczko pląsające na nieboskłonie…
Odnajdujemy go również w bryzie morskiej…jest tak że w chmurach zaczarowanych…
Najpiękniejszym zaś koncert jest w nocy, a szczyt doskonałości osiąga o brzasku…
Dziękuję za wirtuoza lata…pięknego lata…
Pozdrawiam milutko…