W życiu muszę mieć słońce jak wiarę.
Mrok mnie gubi w gąszczu korytarzy.
/ Anna Zajączkowska /
W płomieniach złotych liści jesień kroczy dumnie,
pod nią barwne kobierce, w górze błoga przystań.
Z kart kalendarza lecą krocie złotych liści,
a niebo w chmury wplata pogodnych nut kiście.
Z poszumem wiatru płyną strofy pełne marzeń,
o dniach, co nie powrócą w letni blask wpisane,
za tym balem ze słońcem na parkiecie nieba,
przez anielskie zastępy w promieniach krzesanym.
A jesień w sukni strojnej, niczym z rewii mody,
rozsiewa wonne zioła pod magią obłoków
i przygląda się światu z niezwykłą uwagą,
złotem sypiąc wokoło dla zatarcia mroku.
Płoną łąki, doliny, czerwień barwi klony,
słońce tony podaje jak dyrygent w chórze,
w blasku pławi się dama, co uwodzi niebo,
przyodziana w rudości, dostojna w purpurze.
W świetlistej drodze do gwiazd nigdy nie ustaje,
mami barwnym przepychem, urodą zachwyca,
w mgielnym woalu twarz swą tajemnie ukrywa,
i wciąż zmienia kreacje, dawne ma do zbycia.
Już świat zalała złotem w odcieniu bursztynu,
puch wybornych dywanów płonie pod stopami,
kruszy serca tęskniące za tym, co minęło,
wypełniając je blaskiem, bardzo pożądanym.
Witaj Tamaruś…
W płomieniach złotych liści…piękny tytuł mówiący o teraźniejszym czasie, czasie pięknej złotej jesieni…
Jesień kroczy dumnie w czasie,w którym wyznaczają jej uciekające kartki z kalendarza, wiatr zaś niesie strofy pełne letnich marzeń…
Czasami jak dziś, mgła zakrywa piękno świata, by późnym rankiem słoneczko odkryje je na nowo…
Kunszt widzę wielki w budowie i w treści wiesza…kłaniam się Droga Poetko…spokojnej nocy życzę…