O przyjdź, jesienią –
Wdziej szatę lekką, białą, zwiewną,
pajęczą;
Rzuć na hebanowe swoje włosy
perły rosy…
/ S. Korab-Brzozowski, O, przyjdź!/
Złotousta Pani, całuj ziemię całą,
niech zachwyci pięknem nawet zwykły kamień.
Obsyp złotem pola, łąki i ruczaje,
jednym swym dotknięciem ziemię w Niebo zamień.
Tańcz z liśćmi na wietrze w rytmie rajskiej frazy,
aby te zaloty były miłe Niebu,
niech w melodii rzewnej ono ci wtóruje,
a ty swą urodą bez końca mu schlebiaj.
Farbuj włosy klonom, by były dostojne,
zanim w strugach deszczu nie utracą blasku.
Czesz trawy i krzewy wdzięcznie, finezyjnie,
nim po rannej szadzi znajdą się w potrzasku.
Ziemi marzy się czar, bo chce być powabna,
polubiła żółcie i rdzawe odcienie.
Są namiastką lata nawet w smętnej porze,
kiedy w strugach deszczu niebo zrzuci brzemię.
Bursztynowym pyłem obsyp lasy, knieje,
by każdy zakątek poczuł się odświętnie,
nim mgliste poranki i chmurne wieczory
zawładną tym światem niezwykle podstępnie.
A my, zapatrzeni w złotoustą Panią,
syćmy się jej krasą, niestałym urokiem,
który już niedługo w niewdzięcznej szarudze,
zaginie na długo przed stęsknionym wzrokiem.
Witaj Tamaruś…
Piękny wiersz o jesieni…Złotoustej Pani…i w czasie, którym się Ona zaczyna i będzie nam miłościwie panować…
Kolor dominujący tego czasu to kolor złoty…
Cała przyroda jawi się żółcieniem i rdzawym odcieniem…a pył bursztynowy królować będzie w lasach i kniejach…
Bądźmy jednak przygotowani na zmianę pory roku, na brzydszą…
Podejrzewam jednak, że ta następna pora…zimowa…jawić się będzie w Twoich wierszach pogodnie i ślicznie…
Pozdrawiam milutko Droga Poetko…wszystkiego dobrego życząc…