Jakże się cieszę, że żyję na świecie, w którym istnieje październik! Jakież to byłoby okropne, gdyby natychmiast po wrześniu następował listopad!
/ Lucy Maud Montgomery, Ania z Zielonego Wzgórza /
O, Pani, zagraj nam dziś na strunach fantazji,
staccato na nucie g, niech wybrzmią w tych taktach
wszystkie kolory ziemi, oplecione wiatrem,
misternie przyodziane w błogie ślady lata.
Ciepłym spojrzeniem rozpal w nas czujne marzenia,
owiń woalem ciszy w tiulu mgły porannej,
by świat miał wciąż tysiące rudawych odcieni,
i nadal się spełniały barwne sny jesienne.
Niebo niech płacze samo, ty śmiej się ze słońcem.
Zgarnij w ogrodzie liście, a może pod spodem
odnajdziesz bliskie sercu ślady pełni lata,
w wirującym powietrzu o kolorze miodu…
* * *
Czy można nie pokochać tej rudawej Pani,
w kreacji z roztańczonych, wielobarwnych liści,
która złote skry sypie naprzemiennie z deszczem,
w sercu rozpala ogień, potem wichrem chłoszcze?
Za kufer z marzeniami do rozpakowania,
aby ogrzać się nimi, gdy świat tonie w deszczu,
za zapach cynamonu, co namaszcza domy
i objawia się cicho naszym małym szczęściem.
Tytuł cudowny…Jesień…mistrzyni barwnej wirtuozerii…
Słyszę granie czytając słowa wiersza…i one przeplata się w przecudnych złotawych kolorach, w ciszy, w śladach słonecznego lata…
A wszędzie widać i czuć miłość dojrzałą…jesienną…
Dziękuję Tamaruś za piękną jesień…
Pozdrawiam mocno…