/ i przyszła delikatnie, na paluszkach… /
Jesień stąpa skrycie po śladach lata,
ukradkiem spogląda do tyłu,
jeszcze niepewna, nieco stremowana,
w sukni skrojonej z szyszek chmielu.
Paletą barw chełpi się niemożliwie,
złociste dywany rozrzuca,
w słonecznym blasku przegląda się chciwie
i płynie na obłokach nocą.
Senny świat mami każdego poranka,
mgłom każe wirować bezwolnie,
blaskiem słońca je przyobleka
i pomyka dalej swobodnie.
Tak jesień bawi się z wrześniem w podchody,
zbiera, co zostało po lecie,
brzozom i olchom plącze płowe włosy,
kasztany z dębami chce zbratać.
Bo one oprą się deszczom i burzom,
nie zmiecie ich żadna wichura,
niebawem przysną smętną porą,
a wiosną znów wtopią się w chmury.
* * *
Pławmy się w złocistym blasku jesieni,
bo ten stan nie potrwa zbyt długo.
Gdy dopadną nas jesienne szarugi,
zatęsknimy za słońca smugą.
Zapragniemy ciepłych wiatru porywów,
co przynoszą niebiańskie myśli,
popłyniemy w magię marzeń odległą,
uwierzymy w to, co się wyśni.
Witaj Tamaruś….
Koniec lata… i Ty przyszłaś swoim wierszem ” Dzień w kolorze jesieni”…delikatnie, na paluszkach.
Jesień ma wszystko, aby się rozgościć, gdyż lato tegoroczne było wspaniałe…
Zaczyna swoją misję od zmian barw na złociste i zapowiedzią nadejścia szarug…
Dziękuję Droga Poetko za wiersz…bez niego jesień byłaby nijaka…
Wszystkiego dobrego życzę…