/ Zachwyca nas zauważalne piękno; lecz wieczne jest to, co niewidoczne.
Marie von Ebner-Eschenbach /
Niezwykłe wschody słońca i trzcinowe łąki
są niczym obwoluta stronic o błękicie,
tak czystym i niewinnym, że prosi o względy
i każdemu uroku swojego użycza.
To jezioro jak z baśni nieskażone światem,
węgierskim morzem zwane, chyba tak z przekory,
bo takiej dźwięcznej ciszy gdzie indziej nie spotkasz,
chociażbyś do wędrówki był szalenie skory.
To miejsce wprost wyśnione dla wszystkich artystów,
co dźwiękiem, farbą, piórem malują świat cały.
Tu można zatracić się w swoich własnych zmysłach
i odpłynąć niebawem w błękit oniemiały.
Tu marzenia się budzą nawet głębią nocy
między błyskiem gwiazdy a mrugnięciem słońca
i wędrują wśród myśli utkanych wprost z tęczy,
których ażurowy splot nie ma nigdy końca.
Ten naszyjnik się rodzi tuż przy nikłym wschodzie,
gdy słońca długie palce kreślą szkic na toni,
a jezioro się marszczy w swym drobnym grymasie,
zanim pokorne niebo pięknie się nie skłoni.
A kiedy silne wiatry targają odmętem,
duch głębin się odzywa swym donośnym głosem
i zaprasza do siebie śmiałków tych bezkresów
pod tylko sobie znanym podwodnym adresem.
Witaj Tamaruś…
Dziękuję za cudowny wiersz, tym razem o węgierskim morzu, jak nazwałaś piękny Balaton…
To miejsce jest wprost wyśnione dla malarzy, pisarzy i muzyków….
Tutaj też mamy najwspanialsze miejsce do realizacji swoich marzeń…
W czasie burzy , duch jeziora zaprasza śmiałków do swoich bezkresów…
Dziękuję za poznanie Balatonu…widzianego Twoimi oczyma…
Pozdrawiam weekendowo…..